Różaniec jak prośba o czekoladę
Chłopaki znają Griezmanna – świetnego snajpera FC Barcelony, a my pogadamy o innym Francuzie – Guzmanie – gościu, który wymyślił różaniec. Słyszałeś coś o nim?
– Gościa nie znam, ale znam jego wynalazek. (śmiech)
To dobrze, bo to o tym „wynalazku” pogadamy. Masz takie flesze z dzieciństwa, w których odmawiałeś z rodzicami różaniec?
– Nie, bo mój tato zmarł, jak byłem młodym chłopakiem. Ale różaniec w moim domu przewijał się bardzo często. Można było go spotkać w wielu miejscach. Wszystko przez to, że moja mama była i nadal jest fanką różańca. Do dziś bardzo często można ją spotkać z tym różańcem w ręku. Z dzieciństwa mam takie flesze, gdy po tym, jak budzę się w nocy i idę do kuchni napić się wody, w kompletnie ciemnym pomieszczeniu przy stole siedzi mama, a w ręku przesuwa paciorki różańca.
Nic tak nie działa jak przykład.
– Właśnie. Wiesz, że byłem też ministrantem, więc w październiku sam ganiałem do kościoła na nabożeństwa różańcowe. To wtedy zacząłem się z tym różańcem zaprzyjaźniać. Nosiłem wtedy na palcu dziesiątkę. Nie było to popularne, więc kumple pytali: Co to jest? Odpowiadałem, że różaniec, i że noszę go nie dlatego, że fajnie wygląda, ale dlatego że z niego korzystam.
Wiele osób ma z nim problem. Niby łatwy w konstrukcji, a z drugiej strony wciąż powtarzane zdrowaśki mogą wpędzić w pułapkę ich bezmyślnego klepania.
– Ja też nie mogłem zrozumieć tej konstrukcji, tego ciągłego powtarzania. Było tak do czasu, kiedy śp. ksiądz Pawlukiewicz wyjaśnił działanie koronki. Ta modlitwa ma bardzo podobną konstrukcję i zasady odmawiania co różaniec. Wiesz do czego porównał Koronkę do Bożego Miłosierdzia?
Do czego?
– Do dziecka, które wciąż szarpie za nogawkę tatę i prosi o czekoladę. I robi to non stop.
więcej w paźdzernikowym „KnC – Krtóluj nam Chryste”
Mirek Kirczuk w rozmowie z Michałem Bondyrą
fot. R. Woźniak/KnC