W środku znajdziemy ….
Autor: Michał Bondyra
Czas żniw – mówią o kolędzie zarówno ludzie Kościoła, jak i ci jemu nieprzychylni. Ważne jednak, by te żniwa bardziej niż ofiary pieniężnej dotyczyły… sfery ducha. Bo wizyta duszpasterska to niepowtarzalna szansa na wyprostowanie relacji z Bogiem.
…Zrobić dzień
Kolęda to jednak nie powinny być głównie żniwa finansowe, a duszpasterskie. I przy zaangażowanym księdzu opiekunie, który dobrze formuje swoją grupę ministrantów tak jest w istocie. Ksiądz Jakub przyznaje, że to jest realizacja słów papieża Franciszka, który zachęca, by wychodzić na peryferie. – Te peryferie to domy parafian. Pukamy od drzwi do drzwi, by zanieść Chrystusa bez gwarancji na dobre przyjęcie, ale z nadzieją, na zasianie ziarna wiary – mówi kapłan. Na tych peryferiach znajduje się ludzi, którzy się pogubili, a będąc u siebie w domu potrafią się na różne sprawy otworzyć. – Wielokrotnie miałem takie sytuacje – zaczyna ksiądz Dębiec. Mówi, jak ludzie opowiadając mu swoje skomplikowane sytuacje małżeńskie, nie wiedzieli, że wcale nie są poza Kościołem. – Porzucona żona nie przyjmowała Komunii św. choć miała do tego prawo. Dowiedziała się o tym dopiero ode mnie na kolędzie – dopowiada. Także kleryk Rafał, gdy jako ministrant chodził od drzwi do drzwi miał poczucie wagi swojej posługi. – Nigdy nie robiłem tego dla pieniędzy. Miałem jakąś taką wewnętrzną świadomość, że kapłan, z którym idę, niesie Chrystusa do tego konkretnego domu i że ludzie tego autentycznie potrzebują – wyjaśnia. O nieco innych z pozoru potrzebach domowników mówi też ceremoniarz Łukasz. – Szczególnie starsi ludzie, często samotni czekają na naszą wizytę. Chcą spotkania, chcą się wygadać. Wiele razy taka nasza z nimi rozmowa „zrobiła im dzień” – tłumaczy.
więcej w styczniowym numerze KnC – Króluj nam Chryste
Michał Bondyra
Kolęda to jednak nie powinny być głównie żniwa finansowe, a duszpasterskie. I przy zaangażowanym księdzu opiekunie, który dobrze formuje swoją grupę ministrantów tak jest w istocie. Ksiądz Jakub przyznaje, że to jest realizacja słów papieża Franciszka, który zachęca, by wychodzić na peryferie. – Te peryferie to domy parafian. Pukamy od drzwi do drzwi, by zanieść Chrystusa bez gwarancji na dobre przyjęcie, ale z nadzieją, na zasianie ziarna wiary – mówi kapłan. Na tych peryferiach znajduje się ludzi, którzy się pogubili, a będąc u siebie w domu potrafią się na różne sprawy otworzyć. – Wielokrotnie miałem takie sytuacje – zaczyna ksiądz Dębiec. Mówi, jak ludzie opowiadając mu swoje skomplikowane sytuacje małżeńskie, nie wiedzieli, że wcale nie są poza Kościołem. – Porzucona żona nie przyjmowała Komunii św. choć miała do tego prawo. Dowiedziała się o tym dopiero ode mnie na kolędzie – dopowiada. Także kleryk Rafał, gdy jako ministrant chodził od drzwi do drzwi miał poczucie wagi swojej posługi. – Nigdy nie robiłem tego dla pieniędzy. Miałem jakąś taką wewnętrzną świadomość, że kapłan, z którym idę, niesie Chrystusa do tego konkretnego domu i że ludzie tego autentycznie potrzebują – wyjaśnia. O nieco innych z pozoru potrzebach domowników mówi też ceremoniarz Łukasz. – Szczególnie starsi ludzie, często samotni czekają na naszą wizytę. Chcą spotkania, chcą się wygadać. Wiele razy taka nasza z nimi rozmowa „zrobiła im dzień” – tłumaczy.
więcej w styczniowym numerze KnC – Króluj nam Chryste
Michał Bondyra